We wtorek 31 maja o godz.13:00 pożegnaliśmy w parafii jedną z naszych sióstr terezjanek- s. Melanię Henrykę Jeleniewicz. Siostra zasnęła spokojnie i odeszła do wieczności w wieku 82 lata w piątek o godz.22.15. W swoim posługiwaniu zapisała się u nas jako zakrystianka. Przez 12 lat służyła w naszym kościele -  było to w latach 1975-1981 oraz w 1987-1993. W pogrzebie wzięło udział dużo sióstr, Mszy świętej przewodniczył ks. Bp Henryk Ciereszko. Wzruszające Kazanie wygłosił nasz ks. Prob. Wojciech Wojtach rozpoczął i zakończył je słowami świętej patronki Zgromadzenia oraz naszej trzeciorzędnej patronki parafii, a brzmiało ono tak:

„Pracujmy razem dla zbawienia dusz. Mamy tylko nasze życie – jeden dzień – by je ratować. Następnym dniem będzie wieczność”.

To piękne słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Słowa, które przemawiają do nas dzisiaj w sposób wyjątkowy. Jeden dzień to historia życia - drogiej naszym sercom - siostry Melanii, następny dzień to spotkanie z Jezusem w wieczności. Z Bogiem przygarniającym do serca swoje dziecko, które tak wiele uczyniło dla ratowania dusz. Jak to czyniła? – zapytacie. Świadectwem życia konsekrowanego i codzienną modlitwą. Posługą we wspólnocie zakonnej i w parafiach, gdzie podejmowała pracę zakrystianki. Kto dzisiaj policzy wszystkie słowa wypowiedziane przez s. Melanię? Te umacniające nas, parafian, na drodze wiary, te dodające otuchy i te, które wywoływały uśmiech na twarzy. Kto policzy godziny modlitw w kaplicy? Zawierzenia Panu Bogu swojego życia, wspólnoty zakonnej, rodziny, a przede wszystkim te, które były ofiarowane za ludzi potrzebujących modlitewnego wsparcia. Kto potrafi dziś powiedzieć ilu ludzi dzięki s. Melanii odzyskało wiarę, zerwało z jakimś zgubnym nałogiem albo po prostu wzmocniło się duchowo? Na szczęście nie musimy tego liczyć. Pan Bóg sobie z tym poradzi, ale możemy dziękować. Za ofiarną pracę, za gorliwość w wypełnianiu swoich obowiązków, a nawet za temperament i wyrazistą, silną osobowość s. Melanii. Kochała Jezusa z pasją. Była wierna codziennej modlitwie i wrażliwa na życie sakramentalne. Nieraz czekała cierpliwie przed Mszą świętą na ks. Tadeusza, aby przystąpić do spowiedzi, bo przecież delikatne sumienie wołało: muszę być czysta i nieskalana przed Obliczem Mojego Oblubieńca. Każdą Mszę świętą przeżywała w skupieniu i uwagą, siadając pod głośnikiem, aby nie uronić żadnego słowa. Pamiętam jej ciepły uśmiech z ostatniego tygodnia przed odejściem do nieba. Popatrzyła na mnie z radością, podała rękę, potem prawie się zarumieniła, odwróciła do współsiostry i powiedziała szeptem: proboszcz podał mi rękę. Chyba nie muszę komentować tej sceny. Po ludzku powiedziałbym: urocze. Przed chwilą  w Ewangelii - usłyszeliśmy słowa Pana Jezusa skierowane do ewangelicznej Marty, opłakującej śmierć brata Łazarza: „Brat twój zmartwychwstanie”. I ponownie rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? "Przywołujemy te słowa podczas dzisiejszej liturgii pogrzebowej. Sprawujemy ją, żegnając się z s. Melanią i budzi to w nas - w osobach naznaczonych sakramentem chrztu w imię Trójcy świętej - wyznanie wiary, wiary w tajemnicę życia wiecznego. Objawia również prawdę, że my też jesteśmy wezwani mocą Bożej Miłości do zmartwychwstania. To fundament naszego chrześcijańskiego życia. Ufamy Jezusowi, oczekując na spotkanie z Nim w wieczności. Oczywiście budzą się w nas także inne uczucia: począwszy od żalu i smutku z powodu odejścia s.Melanii, poprzez wspominanie Jej życia i rodzące się uczucia wdzięczności, właśnie za to, że z nami była i mogliśmy Ją kochać i dzielić z Nią czas naszego życia. Jakże cenne są zapewne te wspomnienia we wspólnocie terezjańskiej i w oczach najbliższej rodziny. Moi drodzy, tacy właśnie stajemy przed Naszym Bogiem, bogaci w doświadczenie życia, a zarazem ubodzy, bo przecież pozbawieni kogoś, kto był dla nas i kto był z nami. Wznosimy nasze dusze w modlitewnym wołaniu, jak Hiob: „Kto zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić? Ja wiem, że Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. (…) oczami ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę.”Pewność wiary Hioba jest głęboką nadzieją, która wyrosła z doświadczenia cierpienia, strat, ale przede wszystkim cierpliwego i całkowitego powierzania się Bogu. Tak właśnie w swoim życiu czyniła s. Melania. Jej droga wiary rozpoczęta momentem chrztu świętego doprowadziła Ją do decyzji zaufania Bogu i podjęcia życia konsekrowanego w Zgromadzeniu Sióstr Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. A to oznaczało nieustanne doskonalenie się w wierze poprzez realizację rad ewangelicznych. I im bardziej postępowała na drodze życia zakonnego, to tym bardziej odkrywała obecną w życiu człowieka wierzącego tajemnicę cierpienia – Hiobowego wołania człowieka wiary. Z biegiem lat cierpienie stawało się osobistym doświadczeniem. Jej kondycja fizyczna zaczynała odczuwać kruchość. Ale jednocześnie rosła i umacniała się postawa wiary, przylgnięcia do Boga i ufnego modlitewnego wołania do Niego. Dzisiaj droga naszym sercom s. Melania wyrusza w ostatnią drogę do Domu Ojca. 31 maja w święto Nawiedzenia NMP, w dzień w którym Kościół modli się za wstawiennictwem Maryi, odchodzi do wieczności ta, która Matkę Bożą ukochała i powierzała jej swoje powołanie zakonne. Dziś chcemy czytać z jej księgi życia i uczyć się jak pokładać ufność w Bogu. Jej ziemskie życie dobiegło kresu i zaczęła w pełni żyć już tylko dla Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie. Jej wyznanie wiary dopełniło się. Znalazła to, za czym w duszy tęskniła. Dzisiaj powtarzamy razem z nią słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus:

„Pod wieczór tego życia pojawię się przed Tobą z pustymi rękami, gdyż proszę Ciebie Panie, abyś nie liczył moich uczynków. Wszystkie nasze sprawiedliwości mają skazy w Twoich oczach. Chcę więc przyodziać się Twoją własną sprawiedliwością i otrzymać od Twojej miłości wieczne posiadanie Ciebie samego.”